|
.:e-mail nowela:.
Odcinek 1: Życie jest nowelą
Sala 32 była już pełna. Uczniowie dyskutowali jeszcze na różne tematy
lecz burza wisiała w powietrzu. Szmer powoli ustawał. Nawet Pyzio przestał
drapać się pod pachą, a Chrzanu błędne oczy skoncentrował na swoim oślinionym
zeszycie. Raz po raz zerkał jeszcze na Aśkę, jednak i tego poprzestał czynić
z chwilą, gdy drzwi od sali otworzyły się. Wszyscy podnieśli swoje zesztywniałe
ciała i zaraz znów opadli zajmując poprzednie pozycje. Cisza zaległa zupełna.
Powodem jej była zapewne osoba, która siedziała teraz za biurkiem i przerzucała
kartki w dzienniku III "a". Miała ona za dużą i jednocześnie za ciasną perukę
na głowie. Czerwona szminka spływała jej z szerokich i zapuchłych warg.
Sprawiała wrażenie osoby, która wykonuje machinalnie swoje zajęcia,
a w gruncie rzeczy gardzi tym co robi. Szelest zeszytowych kartek przerwał
wreszcie tę paskudną ciszę, która zabiłaby nawet najbardziej głuchego człowieka
na Ziemi.
Atmosfera rozluźniła się. Bartek w pierwszej ławce zaczął już coś stękać
do Wdowiaka, na co on wybuchał za każdym razem serdecznym, gromkim śmiechem.
W pewnym momencie parsknął głośno i jednocześnie kichnął tragicznie
w stronę pedagoga, który właśnie zabierał się do sprawdzania listy
obecności. Skutek był fatalny. Flegma trafiła pryncypała prosto w twarz.
- Po co się zamieniliśmy miejscami do #$%&@*! - wrzasnął Wdowiak do Pyzia
jeszcze bardziej pogarszając swoją sytuację. Nauczycielka tym czasem
otarła swoją maskę (dosłownie) prychając przy tym z wściekłości. Gdy
skończyła ten ceremoniał zaniechała sprawdzania listy obecności i spojrzała
swym wielce łaskawym okiem na stronę z ocenami.
- Wdowiak do odpowiedzi... - wycedziła.
- Jestem! - krzyknął ten naiwnie. Wstał, podszedł do tablicy, po czym prawą ręką
uderzył się w czoło, wrócił do ławki po zeszyt i położył na biurku nauczycielki.
- Rób zadanie... - rozkaz ten nie zabrzmiał zbyt dobitnie.
- Które zad... - chciał spytać nieszczęśnik.
- Rób i nie pyskuj. Nie dość, że nie wychowany to jeszcze... - mamrotała
coś wpisując 1.
- Siadaj i się weź do roboty chłopie! Oszczepalski... - kontynuowała trepańsko
nauczycielka.
- #@%&*%$# - szepnął Wdowiak uśmiechając się głupawo do Pyzia.
W ostatnich ławkach trwała już dyskusja na temat klasowej wycieczki,
której i tak nigdy nie będzie...
Lekcja minęła szczęśliwie. Utrepionych zostało zaledwie kilku uczniów.
Na korytarzu ścisk był niemiłosierny. Przerwa rozpoczęła się chwilę temu,
jednak pod szkolnym sklepikiem zdążył zgromadzić się już dość spory tłum mózgów.
Bartek Pyzio, który zawsze dobiegał tutaj w peletonie, tym razem nie miał
szczęścia. Pchał się trochę, lecz dostał tylko tubę w twarz od swojej siostry,
która go nie poznała. Zrezygnowany poszedł do WC (czyt. wucetu) żeby załatwić
co nieco, lecz i tam szczęście mu nie dopisało. Patryk i Marcin, którzy fajczyli
tu coś, wpadli na genialny pomysł: idziemy na wagary. Nie spieszyli się więc
z paleniem. Bartka przepuścili najpierw obojętnie, jednak gdy chciał wyjść
z powrotem przytrzymali drzwi nogą.
- Frajerze! Posiedzisz sobie tu trochę z dala od tych swoich #$%&*! modeli!
Historia zaczęła się dzisiaj niezwykle spokojnie. Nawet Sławek nie był
w stanie zakłucić spokoju pana Janka. Brodacz siedział sobie na katedrze
w wybornym humorze.
- Moniczka napisze wam tabelkę, a wy sobie przepiszecie...eghm...jak się
dzisiaj czujesz Basiu... - strugał luzaka nauczyciel.
Nie zauważony przez nikogo do klasy wszedł Bartek. Spostrzegł go dopiero Lesik, który nudził się bez Moniki w ławce
i bezmyślnie dłubał w nosie. Pyzio zajął już miejsce w ławce, jednak
wyglądał trochę inaczej nic zwykle. Włosy miał chyba...mokre? Kolana
i łokcie brudne miał w jakimś błocie i trawie...
>>>
|