MIR powraca na Ziemie
Stacja orbitalna MIR spada na ziemię.


Historia. Budowę stacji orbitalnej Mir rozpoczęto w lutym 1986 roku. Od tamtego czasu minęło ponad 15 lat. Stacja po ukończeniu budowy była jeszcze rozbudowywana w ramach współpracy amerykańsko-rosyjskiej, w połowie lat 90-tych, między innymi o dodatkowe laboratoria i gniazdo cumownicze przeznaczone dla amerykańskich promów kosmicznych. Mira przestały więc odwiedzać tylko statki Sayuz i Progres, a wiele razy dokowały tam także promy. Dzięki temu amerykanie zyskali dostęp do stacji kosmicznej z prawdziwego zdarzenia, której sami nigdy nie potrafili zbudować (nie zaliczam SkyLab'a do udanych projektów, a raczej do porażek). Oprócz rosjan i amerykanów stację odwiedziło też wiele astronautów z innych krajów. Badania na Mirze przyczyniły się do rozwoju wiedzy w takich dziedzinach jak medycyna, biologia, fizyka czy astronomia. Doświadczenia, które rosyjscy kosmonauci zbierali przez wiele lat, dzisiaj wykorzystywane są przy budowie MSK. Większość rozwiązań potrzebnych przy projektowaniu stacji jest już więc gotowa. Nie ma zatem wątpliwości, że stacja znacząco przyczyniła się do rozwoju nauki i techniki. Była szczytowym osiągnięciem technicznym ZSRR, największą i najdłużej działającą stacją orbitalną. W jej wnętrzu pracowało ogółem 104-rech astronautów i kosmonautów, którzy łącznie przeprowadzili ponad 23 tyś. eksperymentów. Na pokładzie Mira bito również rekordy pobytu człowieka w kosmosie. Obecnie należy on do Walerija Poliakowa, który na stacji spędził 437 dni. Do Mira należą niestety jeszcze inne, mniej ambitne rekordy. Ogółem zanotowano 1500 awarii wszelkiego rodzaju podzespołów, zderzenie ze statkiem dostawczym progres, zorchermetyzowanie oraz jedyny w historii pożar w środowisku nieważkości. Prawda jest taka: Mir zrobił bardzo wiele, ale planowo miał służyć przez 5 lat. Obecnie jej stan techniczny pozostawia wiele do życzenia. Stacji potrzebny byłby gruntowny remont, a to w kosmosie jest raczej nierealne. Mir niewątpliwie stał się symbolem rywalizacji zimnej wojny i spełnienia marzeń o życiu w kosmosie. Swoją naukową misję już zakończył, szkoda jedynie, że musi to nastąpić w taki sposób. Można było zostawić stację na orbicie i utworzyć coś w rodzaju kosmicznego muzeum dla przyszłych pokoleń. To wymagało jednak sporych nakładów, gdyż należało by najpierw wrócić stację na stabilną orbitę a potem monitorować ją 24h na dobę. Racjonalnie rzecz biorąc, spalenie Mira w atmosferze jest chyba jedynym rozsądnym wyjściem, ale aż łezka się kręci w oku gdy pomyśli się o tych 15 minionych latach przez które stacja była domem dla ponad setki astronautów. Teraz miejsce Mira zajmie MKS.

Wejście w atmosferę. Do stacji już jakiś czas temu przycumował statek dostawczy Progres. Tym razem niczego jednak nie przywiózł. Ma posłużyć jako rakieta hamująca, która zmniejszy prędkość krążenia stacji wokół Ziemi. Spowoduje to, że grawitacja weźmie górę nad siłą odśrodkową i Mir zacznie zbliżać się do Ziemi. Gdy dotrze do górnych warstw atmosfery, jego prędkość zmaleje jeszcze bardziej i zacznie po prostu spadać. Nadal będzie jednak poruszać się o olbrzymimi prędkościami. Spowoduje to, że znaczna część sprzętu spali się podczas wchodzenia w atmosferę. Całkowitemu spaleniu ulegną przede wszystkim baterie słoneczne i całe okablowanie na zewnątrz stacji a także wszystkie urządzenia znajdujące się poza modułami. Części główne natomiast nie ulegną spaleniu. Rozgrzane do czerwoności przetrwają tą próbę ogniową i spadną do oceanu Spokojnego pomiędzy Nową Zelandią a Ameryką południową.

Zejście z orbity. Początek prawie 8-mio godzinnej operacji zaplanowano na godz. 1:00 czasu warszawskiego. Wtedy po raz pierwszy zostaną odpalone silniki statku Progers. Pierwszy impuls hamujący trwać będzie 3 minuty. Półtorej godziny później silniki Progresa ponownie zostaną włączone na 3 min. Będzie to drugi impuls hamujący. Trzeci i ostatni nastąpi 3 godziny później przed godz. 7:00 czasu warszawskiego. Ten ostatni, śmiertelny impuls, trwać będzie aż 13 minut i zakończy trwającą 15 lat wędrówkę Mira w przestrzeni. Najpóźniej pół godziny później szczątki stacji spoczną na dnie oceanu spokojnego gdzieś pomiędzy Nową Zelandią a Chile. Dokładne współrzędne miejsca lądowania to obszar między 30 a 54 st. szerokości geograficznej południowej, i 90 a 175 st. długości geograficznej zachodniej.

Lądowanie na żywo. Od godziny 2:00 rano w piątek na CNN będzie można oglądać na żywo zejście z orbity (jej ostatnie fazy). Nie należy się spodziewać przekazu wideo ze statku na oceanie i widoku płonących części Mira, ale może będą zdjęcia z kosmosu, bo Mir wyposażony jest w sieć kamer. O godz. 21:30 CNN wyemituje również program poświęcony historii stacji i jej wkładzie w rozwój nauki. NASA TV nie transmituje poczynań Rosyjskiej Agencji Kosmicznej. Na stronie NASA zamieszczono jedynie odsyłacz Mir deorbit information ale nie można dostać się na zapchany serwer. Na stronach CNN nie ma żadnych konkretów, jedynie kilka obrazków słabej jakości i animacja wejścia w atmosferę.

Dużo informacji znaleźć można natomiast na stronie: www3.mirreentry.com

Informacje na żywo. Jest godzina 5:05 rano, piątek 23.03.2001 roku. MIR ma już za sobą dwa pierwsze impulsy hamujące. Za godzinę zaczyna się ostatnia faza śmiertelnego lotu. Zatopienie ma nastąpić ok. godz. 7:20-7:30. Obecnie MIR znajduje się nad Afryką (Kongo). Potem poleci wzdłuż jej brzegów, wleci nad Azję i nad Chinami wykona ostatnie hamowanie.
6:11 Rozpoczęło się ostatnie hamowanie, krytyczny punkt misji, który potrwa ponad 15 minut. Po tym będzie już dokładnie będzie wiadomo gdzie spadnie MIR. Obecnie znajduje się nad morzem śródziemnym, niedługo po raz ostatni przeleci niedaleko Polski. Potem już nigdy go nie zobaczymy.
6:30 Zakończył się właśnie trzeci i ostatni impuls hamujący. Teraz nie ma już odwrotu. Po 15 latach, stacji orbitalnej MIR pozostało jeszcze niespełna 50-60 minut lotu. Obecnie znajduje się na wysokości 120 km i opuszcza terytorium Rosji.
6:50 Reporterzy z Fidżi donieśli o 9 ogromnych palących się częściach MIRa lecących nisko nad horyzontem.
7:00 Jak narazię tą godzinę podaje się oficjalnie jako czas upadku. MIR już nie istnieje. Z godnością zakończył swoją 15-sto letnią podróż. Zatopienie nastąpiło dokładnie tam gdzie zaplanowano, nikomu nic się nie stało. Kolejna profesjonalnie wykonana przez Rosjan operacja.


Film wykonany przez korespondenta CNN na wyspie FIGI na Oceanie Spokojnym. (1,6 MB)