Przebieg awarii.
Pomiędzy rozpoczęciem budowy elektrowni w
Czarnobylu a oddaniem do użytku czwartego bloku w jądrowej energetyce
radzieckiej wydarzyło się kilka wypadków, które były utrzymywane w ścisłej
tajemnicy. Część z nich miała miejsce w innych miejscach kraju (reaktory RBMK
pracowały już w Obnońsku, Leningradzie, później także w Ignalinie na
Litwie i innych punktach kraju). Dostrzeżono także pewne wady w pracy zespołu
reaktora. W 1980 roku w Kurskiej EA miała miejsce niebezpieczna sytuacja. W
reaktorze RBMK do zasilania silników prętów regulacyjnych oraz pomp
cyrkulacyjnych potrzebne jest zasilanie z sieci energetycznej. W przypadku zaniku
napięcia pręty można odłączyć od silników i spowodować ich opadnięcie na
dno rdzenia. Natomiast pompy cyrkulacyjne są wtedy zasilane z awaryjnych
generatorów diesla. Jednak do osiągnięcia pełnej mocy generatorów potrzebne
jest około 65 sekund, w ciągu których na skutek braku cyrkulacji wody chłodzącej
mogło dojść do przegrzania prętów paliwowych. Postawiono zatem tak
zmodyfikować turbogeneratory, aby podczas ich wybiegu (bezwładnościowego
zaniku obrotów) po ich nagłym wyłączeniu generowały dostateczną ilość
energii do podtrzymania cyrkulacji wody chłodzącej aż do czasu osiągnięcia
pełnej mocy przez generatory awaryjne. Niestety konieczność dotrzymania
terminów budowy czwartego bloku EJ w Czarnobylu nie pozwoliły na wykonanie
modernizacji i testów turbogeneratorów. W związku z tym eksperymenty te
postanowiono przełożyć na czas późniejszy. Okazją do ich wykonania było
wyłączenie reaktora w kwietniu 1986 roku w celu oddania czwartego bloku do
remontu. Opracowano w tym celu program doświadczenia, który nie został we właściwy
sposób przygotowany i uzgodniony. W projekcie rozdział dotyczący bezpieczeństwa
został potraktowany czysto formalnie i nie zakładał żadnych dodatkowych środków
bezpieczeństwa. ponadto pozwalał na odstępstwa od obowiązujących zasad
bezpieczeństwa po uzyskaniu zgody kierownika zmiany elektrowni. Zakładał on
między innymi wyłączenie systemu awaryjnego chłodzenia reaktora, wobec czego
reaktor przez ponand 4 godziny miał pracować ze znacznie obniżonym poziomem
bezpieczeństwa.
Obsługa EJ w Czanobylu pracowała w ośmiogodzinnym systemie
zmianowym (trzy dni pracy - trzy dni odpoczynku). O północy z 24 na 25
kwietnia kierownikiem zmiany w bloku czwartym został Aleksander Akimow. O
godzinie 1.00 personel przystąpił do obniżania mocy reaktora. Operacja taka
jest długotrwała ze względu na szybkie wydzielanie się radioizotopu ksenonu
Xe-135 o czasie półrozpadu około 10h, który silnie wychwytuje neutrony
("zatruwa reaktor") co może doprowadzić do niekontrolowanego wygaśnięcia
reakcji. O godzinie 13.05 moc reaktora została obniżona do 1600MW ( połowy
wartości znamionowej ) i wyłączono turbozespół nr 7 (reaktor pracował z
dwoma turbozespołami nr 7 i 8). Dostarczanie energii na potrzeby własne
reaktora przełączono na turbozespół nr 8. O godzinie 14.00 wszystko było
gotowe do rozpoczęcia doświadczenia. Zaistniała jednak obawa, że wskutek
ewentualnego obniżenia natężenia przepływu wody chłodzącej reaktor,
spowodowanego zanikiem napięcia, może wystąpić fałszywy sygnał awaryjny i
nastąpi awaryjne wyłączenie reaktora. Dlatego został wyłączony system
awaryjnego chłodzenia reaktora. W tym momencie na żądanie dyspozytora
Kijowskiego Okręgu Energetycznego (KOE) wstrzymano wyłączenie reaktora do
23.00. Przez ten czas reaktor pracował przy pięćdziesięciu procentach mocy
znamionowej z wyłączonym systemem awaryjnego chłodzenia! O godzinie16.00 pracę
podjęła kolejna zmiana. Ponieważ doświadczenie miało być do tej pory zakończone,
część z nowych pracowników nie była nawet zapoznana z jego przebiegiem i
naprędce czytało instrukcję po raz pierwszy. O godzinie 23.00 dyspozytor z
KOE zezwolił na odłączenie reaktora z sieci i dziesięć minut później
rozpoczęto obniżanie mocy reaktora do 700MW, przy których miało być
przeprowadzone doświadczenie. W celu uzyskania lepszych warunków sterowania
przełączono automatyczny system sterowania (ze względu na rozmiary reaktora
system sterowania był podzielony na 12 stref) na system globalny. Procedura
taka przewidziana jest instrukcją przy pracy reaktora przy małych mocach.
Wskutek trudności ze sterowaniem oraz niestabilnej pracy reaktora przy niskich
mocach, co było cechą reaktorów
RBMK, moc cieplna reaktora spadła do 30M,
gdyż nastąpiło prawie zupełne "zatrucie" ksenonem. W tym momencie
należało doświadczenie przerwać, jednak na żądanie głównego inżyniera
postanowiono je kontynuować (nie chciano dopuścić do jeszcze większego opóźnienia).
W celu zwiększenia mocy reaktora wyciągano kolejne pręty regulacyjne - w
rdzeniu pozostało ich 18, a minimum przewidziane instrukcją wynosiło 30). Udało
się w ten sposób zwiększyć moc do 200MW i ustabilizować reaktor. Ponadto do
sześciu pracujących pomp cyrkulacyjnych włączono jeszcze dwie, aby po zakończeniu
doświadczenia zapewnić chłodzenie reaktora. Tymczasem w doświadczeniu
przewidziano pracę 4 pomp. Dodatkowe obciążenie i wzrost natężenia przepływu
wody chłodzącej mogły doprowadzić do zerwania strugi chłodzenia i możliwości
wystąpienia niebezpiecznych wibracji rurociągu systemu chłodzenia na skutek
kawitacji w pompach. Ponadto zmniejszenie temperatury wody doprowadziło do
zmniejszenia wytwarzania pary, a w efekcie ciśnienia pary w separatorach.
Wskutek tego mogło nastąpić automatyczne wyłączenie reaktora. Dlatego
personel zablokował odpowiednie systemy zabezpieczające. Wszystkie okoliczności
spowodowały drastyczny spadek reaktywności reaktora, co zanotowano o godzinie
1.22:30 sekund. Mimo to nie wyłączono natychmiast reaktora, ale postanowiono
kontynuować doświadczenie. O godzinie 1.23:04 odłączono zawory odcinająco-regulacyjne
od turbozespołu nr 8. Aby móc ewentualnie powtórzyć eksperyment w przypadku
niepowodzenia w pierwszej próbie, odłączono system awaryjnego zabezpieczenia
od zamknięcia zaworów odcinająco-regulacyjnych od dwu turbozespołów
(turbozespół nr 7 został wyłączony wcześniej). Było to kolejne odstępstwo
od programu doświadczenia. Reaktor nadal pracował przy mocy 200MW, ale wkrótce
rozpoczął się wzrost mocy. Wobec tego operatorzy wcisnęli przycisk awaryjny
AZ-5, który miał spowodować opuszczenie wszystkich prętów regulacyjnych i
awaryjnych. Jednak pręty (które ze względu na niski poziom reaktywności
znajdowały się górnych położeniach) zakleszczyły się na pewnej wysokości
nie osiągając położeń dolnych. Nie pomogło także odłączenie ich od
elektromagnesów w celu spadku grawitacyjnego. Tymczasem wskutek braku zasilania
pomp (wyłączenie obu turbozespołów) nastąpił gwałtowny spadek cyrkulacji
wody w kanałach chłodzenia, wzrost wytwarzania pary i doszło do kryzysu
wrzenia. Wskutek gwałtownego wzrostu mocy reaktora (do 530MW wciągu 3s) oraz
braku chłodzenia przy wyłączonych systemach awaryjnych nastąpiło
przegrzanie paliwa, rozerwanie koszulek cyrkonowych oraz wytrysk stopionego
paliwa. Nastąpiło gwałtowne odparowanie wody i wzrost ciśnienia, które
spowodowało zablokowanie zaworów zwrotnych za pompami cyrkulacyjnymi. Wzrost
ciśnienia w kanałach technologicznych oraz temperatura spowodowały rozerwanie
kanałów ciśnieniowych. Woda zaczęła wlewać się do rdzenia i bloków
grafitowych wchodząc w reakcję z cyrkonem. Pojawiły się także inne reakcje
egzoenergetyczne. O godzinie 1.23:48 nastąpiły dwa wybuchy, prawdopodobnie
pary wodnej oraz uwolnionego wodoru (w bardzo wysokich ciśnieniach i
temperaturach woda rozkłada się na wodór i tlenek wodoru, tworząc silnie
wybuchową mieszaninę w kontakcie z powietrzem). Nastąpiło zniszczenie
reaktora i części konstrukcji budynku. W wyniku eksplozji przesunięta została
2000-tonowa płyta pokrywająca reaktor, który został częściowo odsłonięty.
Na zewnątrz zostały wyrzucone fragmenty grafitowego rdzenia oraz stopionego
paliwa reaktorowego, które wywołały ok. 30 ognisk pożaru. Do atmosfery dostały
się duże ilości radioizotopów.
Zdjęcia zniszczonego budynku bloku IV Czarnobylskiej EJ.
W eksploatowanym w Czarnobylu paliwie znajdowało się kilkaset rodzajów radioizotopów kilkudziesięciu pierwiastków. Większość z nich ma krótki czas życia. Do najgroźniejszych zalicza się: J-131, Cs-134, Cs-137, Ru-103, Ce-144, Sr-89, Sr-90 oraz Pu-239. Ten ostatni ma okres połowicznego rozpadu równy 2400 lat. Mimo, że występował on w bardzo małych ilościach, został zaliczony do tej grupy ze względu na ogromną toksyczność. Jest on około 20000 razy bardziej toksyczny niż jad kobry. Dopuszczalne stężenie Pu-239 w powietrzu jest 10 milionów mniejsze od dopuszczalnego stężenia cyjanowodoru. Po katastrofie na Polesiu zanotowano stężenie plutonu równe dopuszczalnej granicy dla krótkotrwałego narażenia. Większość wyrzuconego paliwa osiadła w strefie 30km wokół elektrowni. Radioizotopy lotne rozprzestrzeniły się na bardzo duże odległości.
Opuszczone miasto Prypeć. W tle Czarnobylska
EJ.
Bezpośrednie środki zaradcze.
Pierwszą czynnością ratowniczą była walka z pożarem, który zagrażał pozostałym blokom elektrowni. Po pięciogodzinnej walce z żywiołem udało się pożar opanować - paliły się jedynie szczątki reaktora wewnątrz zgliszcz budynku. Kolejną czynnością było ograniczenie emisji substancji radioaktywnych do atmosfery. W pierwszej fazie zrealizowano to poprzez "bombardowanie" reaktora piaskiem z mieszaniną baru, dolomitu i ołowiu. Do 30 kwietnia zrzucono ponad 1000 ton materiałów. Później jednak zaprzestano tej operacji ze względu na ograniczenie wymiany powietrza i wzrost temperatury pozostałości rdzenia i paliwa, co w połączeniu z wodą zalewająca reaktor mogło spowodować kolejne eksplozje. Aby uniknąć tego niebezpieczeństwa przeprowadzono trudną operację odpompowania wody z kanałów reaktora oraz zbiornika pod nim (rozgrzane pręty paliwowe mogły przetopić betonową podstawę reaktora i opaść do zbiornika rozbryzgowego). Powstała konieczność ochłodzenia reaktora. Postanowiono wybudować pod halą reaktora wymiennik ciepła, ale była to operacja pracochłonna i czasochłonna. Dlatego zrealizowano pomysł wytłoczenia tlenu i wtłoczenia azotu do zniszczonej hali, co miało stłumić pożar i reakcję łańcuchową. Do tego celu ściągnięto azot nawet z odległych zakładów przemysłowych. Niestety operacja, mimo powodzenia, nie przyniosła spodziewanych rezultatów. Na szczęście 6 maja emisja radioizotopów samoczynnie drastycznie opadła i sytuacja została opanowana. W okresie późniejszym celem odizolowania zniszczonego reaktora od środowiska postanowiono zamknąć go wewnątrz wielkiego żelbetowego sarkofagu. W takim stanie znajduje się on do dziś.
Emisja materiałów radioaktywnych do atmosfery
w pierwszych dniach.
Sarkofag pokrywający zniszczony reaktor.
Warty odnotowania jest fakt, że mimo ogromu katastrofy i dużego zagrożenia w
wyniku odgórnych nacisków nie podjęto decyzji o natychmiastowym wyłączeniu
pozostałych bloków energetycznych. Jedynie operator reaktora w bloku trzecim
(bezpośrednio sąsiadującym ze zniszczonym blokiem czwartym) wbrew rozkazom
przełożonych wyłączył reaktor. Z decyzją o wyłączeniu pozostałych dwóch
zwlekano kilka dni.